Dobry szampon można poznać po tym, że tęsknisz za nim, gdy zmienisz na inny :-D Postanowiłam, że z tęsknotą za tym najlepszym i w oczekiwaniu na nowe zamówienie, napiszę post o nim, bo czemu nie dzielić się tym, co dobre?
Od kilku miesięcy zmagałam się z wypadaniem włosów, już nawet podcięłam je i zrezygnowałam z farbowania, dosłownie nie było co opleść gumką do włosów. W kwietniu sięgnęłam po ten szampon kofeinowy, skuszona tym aktywatorem wzrostem. Pierwsze wrażenie, bez intensywnych drażniących zapachów i bardzo się pieni, zdecydowanie przesadziłam z ilością. Ostatecznie szampon wystarczył mi na dwa miesiące, przy myciu dwa razy na tydzień i jak by się uparł, to po pewnym czasie można byłoby ograniczyć do jednego razu (ale już bez przesady) zdecydowanie skóra głowy jak by się wyleczyła, włosy się nie przetłuszczały. Dodatkowo po umyciu głowy, stosowałam olejek arganowy na końcówki włosów. Gdy szampon się skończył, stwierdziłam, że włosy przestały wypadać i stały się gęściejsze przy nasadzie skóry.
I w ten cudowny sposób, stwierdziłam, że mogę wziąć inny szampon, który miałam w zapasach. No i nagle stwierdziłam, że moje włosy po nowym są dziwne, niby czuję ich większą objętość, ale jak bym miała, perukę na głowię, ale co najbardziej się rzuciło mi w oczy, to szczotka do włosów, dziwny osad na niej, jak by kurz osadzony na kleju. I tu w tym momencie, przyszła mi myśl, że ile musi być w tym szamponie chemii i silikonu, że potrafiło tak szczotkę zanieczyścić. Zdecydowanie po szamponie wcześniejszym takiej sytuacji nie miałam, by po każdym czesaniu trzeba było czyść szczotkę. W ten sposób doszłam do wniosku, że wracam do mojego ostatniego szamponu. I tak doszliśmy do początku tego postu :-)
Niesamowicie się rozpisałam z moją historią:-) Nie będę już przedłużać opisem, znajdziecie go na stronie sklepu Natko.pl
A może ty masz jakąś historię włosową?
Jeszcze go nie używałam :)
OdpowiedzUsuń