Ostatnio nasze rodzinne niedziele spędzamy na uporządkowaniu zdjęć i tak właśnie wspominamy przeszłe czasy. Dziś poruszyliśmy temat
wywoływania zdjęć i tak myślimy, że kiedyś nie było takie to męczące,
jak dziś. Lata temu wkładało się rolkę do aparatu 36 fotek i basta
biegiem do fotografa, by wywołać klisze. Kiedyś nie marnowało się kliszy
na serię zdjęć, to musiał być strzał w punkt, by utrwalić ten jedyny
uśmiech. Dziś, zanim dziecko zje pierwszą swoją zupkę, zrobimy 100 zdjęć
i co lepsze każde jest uroczę, słodkie i
jak tu wybrać to jedyne
cudowne foto?.
Teraz technika poszła w górę, a aparaty coraz lepsze pozwalają nam edytować wykonane zdjęcia i zapisywać ich w tysiącach. Wszystko oczywiście do czasu, bo technika też zawodzi, a druga sprawa komu by chciało się przeglądać tyle zdjęć? No, chyba że na emeryturze się jest.
Najlepszym i najmodniejszym trendy są teraz foto książki. Teraz możesz wydrukować własną książkę zawartą w najpiękniejsze ujęcia. No cóż, niewykluczone, że najpierw będzie trzeba posortować i wybrać te najlepsze z dysku na komputerze, ale i tak prędzej czy później trzeba to wykonać, zanim komputer zrobi to za ciebie w trakcie awarii. Uwierzcie mi to nic przyjemnego, gdy traci się wszystkie dane z komputera :-P
No dobrze, ale przyjmijmy to przyjemniejszą wersję. Mamy już posprzątane i wybrane boskie foty, czas na następny krok, jeden z przyjemniejszy, bo projekt własnej książki.
Tutaj możecie wejście na stronę Printu,
gdzie ja korzystam już kolejny raz i do tej pory nie zawiodłam się na
jakości. Przechodząc na stronę, zaczynamy projektować swoją jedyną i
niepowtarzalną foto książkę, jak dla mnie najlepszym momentem jest wybór szablonu, który ustawiam do tematyki zdjęć np. jeśli są to zdjęcia z
wakacji, można wybrać szablon dostosowany do tych chwil. Czy tak jak np.
zbliża się okres ślubów, Pierwszej Świętej Komunii, chrztu, ...
Okazji wiele i uwiecznienie pięknych chwil to Musthave. Taki "photobook"
pięknie prezentuje się na regale wśród książek, bez obaw, że zdjęcia z
upłynięciem czasu będą samowolnie wylatywać z nich, jak to bywa w
starszych wersji albumów na foliowe kieszonki.
A później tylko w rodzinne niedzielne popołudnie, przy kawie można zatracić się w słodkich wspomnieniach.
Brzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;-)
Usuń