Przetestowałam ten zestaw Kallos Rosemary & Mint* i muszę opowiedzieć o nich, bo naprawdę mnie zaskoczyły.
Szampon pachnie super świeżo, rozmarynowo-miętowo. Fajnie oczyszcza – włosy są takie lekkie i odbite u nasady, ale nie przesuszone. Czuję, że skóra głowy jest bardziej „oddychająca”. Szampon to połączenie rozmarynu, mięty oraz bogatego zestawu witamin (B3, B5, B6, C i E), a także olejków takich jak kokosowy, arganowy, lniany czy makadamia i oliwkowy, sprawiają, że włosy stają się nawilżone i bardziej elastyczne.
Maska to mój faworyt. Jest gęsta, ale nie taka tłusta, co obciąża włosy. Nakładam ją na parę minut i później włosy są mega miękkie. Duży plus za to, że znacznie łatwiej się rozczesują, bo moje włosy to istne suche siano, przez co potrafią się plątać. Po kilku aplikacjach zauważyłam, że wyglądają zdrowiej i jakby bardziej błyszczą. Maska jest zdecydowanym wzmocnieniem działania szamponu. Jej gęsta, odżywcza formuła pełna olejków i witamin świetnie nawilża i wygładza włosy, ułatwiając ich rozczesywanie. Regularne stosowanie pomaga przywrócić naturalną sprężystość i zdrowy blask. To dobry wybór zwłaszcza dla włosów suchych, matowych lub szorstkich.
Serum na końcówki też jest spoko – lekkie, nie robi strąków. Nakładam dosłownie trochę i końcówki wyglądają na ogarnięte, takie wygładzone i mniej przesuszone. Podoba mi się, że ma mnóstwo naturalnych olejków, ale nie zostawia tłustej warstwy. Zawiera mieszankę olejów: słonecznikowego, kokosowego, lnianego, awokado, arganowego, migdałowego i oliwkowego – co przekłada się na miękkość, gładkość i ochronę włosów przed kruszeniem. Dodatek witaminy E dodatkowo wspiera kondycję włosów.
Ogólnie cały zestaw daje fajny, taki „fryzjerski” efekt w domu. Włosy są miękkie, pachnące i wyglądają na zdrowsze.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam na instagram, tam jestem codziennie ;-)